Małe kroki.

Zmiany w moim życiu lubie wprowadzać stopniowo, powoli, czasami nawet i po kilka razy bo zdarza mi się z czegoś wycofać, by za jakiś czas jednak do tego wracać. Rewolucyjne zmiany, przewracające moje życie i bliskich o 180 stopni, niezaplanowane następują zazwyczaj w wyniku niesprzyjających warunków i czynników zewnętrznych, na które mam ograniczony, czy też nawet zerowy wpływ. Jestem mocno przywiązania do mojego życia, do mojego stylu, do mojego domu, do mojego w nim miejsca, do mojej małej (jeszcze) dziatwy i do mojego Pięknego. Ale lubię wprowadzać małe zmiany, które trwają już lata i w których, o dziwo, jestem wytrwała i które lubię. Żyję ze soba już kilka dekad i na tyle na się poznałam, wiem iż co nagle…to po diable;)). Stąd też masa rzeczy leży na moim stanowisku pracy pozaczynanych… .już prawie skończonych…, ale jeszcze nie do końca. Próbuję z tym walczyć, jakoś uporządkować to i zorganizować…, z większymi czy też mniejszymi sukcesami kończę dzień;). Małymi krokami walczę sama ze sobą o lepszą organizację…, chociaż szczerze, to mi taka organizacja w ogole nie przeszkadza, ale inni się czepiają;)). Toteż małymi krokami podejmuję kolejną próbę stworzenia lepszej wersji mnie.