Na nieszczęście nie moje. Na swoje własne, osobiste sprawiam sobie sama prezent i nie spraszam gości;). Było intensywnie, głośno i gwarno, ale przy 17 osobach, w tym 6 dzieci, jest to wręcz rzecz pożądana. Polityki i kłótni udało się uniknąć na całe szczęście. I na całe szczęście, cieszę się okrutnie, że szczęściem głupiego co to zostawia wszystko na ostatnią chwilę, udało się załatwić w tamtym roku salę na komunię, bo takie imprezy dla całej rodziny zaczynając od obiadu a kończąc na późnej kolacji.. .to jednak troche męczące są. Całować rękę, która już co prawda mnie nie karmi, ale mnie wychowała, za to że upiekła mi ciasta i przez to miałam nawet wolna chwilę, albo i dwie.
Dzien kobiet za nami… też sobie sama zrobiłam prezent;). Urodziny za nami i kalendarzowa wiosna za nami. Przed nami coraz więcej słońca. Niech się dzieje.