I nadzieją na przyszły rok…
Ja. A dokładnie ja, dla samej siebie, nie dla rzeszy innych ludzi. Darmo szukać nadziei, ratunku i pocieszenia (chociaż o pocieszenie nie jest trudno), zrozumienia, spokoju, czy pomocy u innych. Lepiej znaleźć to wszystko w sobie…, a niektórzy szczęśliwi cały zestaw odnajdują właśnie w sobie. Trochę przyjemniejsza wersja „umiesz liczyć, licz na siebie”. Będę więc lekiem i nadzieją…, o ile dokopię się do tych moich pokładów, utajnionych i najwyraźniej nieaktywowanych;)).