Potem.

Jako, że styczeń-luty to czas dla mnie, w którym powinnam się skupić na paru sprawach, to oczywiście KONIECZNIE skupiam się na czymś całkiem innym. Tak już niestety mam, już się do tego przyzwyczaiłam i nie spodziewam się po samej sobie rzeczy dla mnie niemożliwych wręcz. Niestety, ten typ tak ma. Samo moje biurko jest tutaj dobrym przykładem tego. Mój wewnętrzny chaos, żeby nie nazwać tego kolokwialnie burdelem, zostaje pięknie przełożony w świecie rzeczywistym na biurko. Pełno rzeczy zaczętych, rozgrzebanych…, ale oczywiście niedokończonych. A stos niedokończonych rzeczy i spraw tylko mi się powiększył przez miesiąc styczeń. Ja potrafię się z tego już śmiać, mój mąż jako trochę pedantyczna osoba jeszcze do tego nie dojrzał:)) On nazywa to burdelem, w akcie łaskawości nieporządkiem- ja twórczym nieładem:). On nazywa to lenistwem, ja na razie nie znalazłam na to trafnego określenia na tyle wiarygodnego, żeby się nim zasłonić, przystaję więc na miano lenia. W każdym razie, poszukując KONIECZNIE jakiegoś zajęcia dla siebie i w trosce o nasze zdrowie oczywiście, postanowiłam zmienić naszą dietę, za którą, nie oszukujmy się, w naszym domu odpowiadam ja. Rzuciłam się więc na głęboką wodę i od razu wegetarianizm, najlepiej na surowo. Czytałam, oglądałam- wszystko super ładnie. Wyciskarka w końcu będzie używana jak na to zasługuje (teraz głównie do makaronów ją używam). Już byłam w ogródku, już witałam się z gąską, gdy zaświeciła mi się ostrzegawcza lampka. Zaczęłam czytać z innych źródeł, inne filmiki oglądać i znowu na surowo…, tyle, że mięso:) Jedni nadają na drugich. Jedni krytykują drugich, nawet proszą o nie oglądanie tych drugich- dla mnie cyrk jakiś na kółkach. Niby dorośli ludzie, niby dojrzali, a zachowują się jak dzieci. Zraziłam się, ale za to moja lista ulubionych blogów wzbogaciła się o jeszcze jeden. Dziewoja fajnie, życiowo mówi, w klimacie, który mi odpowiada. Nie ze wszystkim się zgadzam, raczej jej dietę nie będę stosować, ale też nie mówię kategorycznie nie. Na razie zarzuciłam kwestię naszego odżywiania i przełożyłam na czas „potem”:) Jak już wygrzebię się z tych moich wszystkich problemów tych dużych i tych większych to wrócę i postaram się w chociaż minimalnym stopniu polepszyć standard naszego życia. Jedno trzeba przyznać dziewoi, a mianowicie, jak popatrzy się na wieloletnich wegetarian, frutarian i innych takich- to nie wyglądają apetycznie, zdrowo, silnie i pełnych energii. Nie obrażając nikogo, ale nie chciałabym doprowadzić siebie i rodzinę moją do takiego stanu raczej…, źle to wygląda dla mnie.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s