Od paru dni zrobiło się dosyć głośno o tej gadzinie. Na najpopularniejszym portalu społecznościowym dziki patrzą na mnie spod byka ze zdjęć profilowych moich znajomych. Nie przypuszczałam nawet, że tylu z moich znajomych są dzikami, bo teraz każdy kto chce, może być dzikiem. Dziwne. Ruch masowy, prawie jak rewolucja. Od razu odzywa się we mnie podejrzenie, że jest to dyskretnie rozproszona mgła, żeby ukryć przed wzrokiem ludzi coś innego. O dziki takie powstanie? Spodziewam się akcji pod kryptonimem „adoptuj dzika” w najbliższym czasie. Jest też druga strona tego dzika. Populacja dzików w ostatnich latach dosyć mocno urosła w siłę. Z racji tego wychodzą dalej poza swoje terytorium, które, swoją drogą, jest im zabierane przez ludzi. Ludzie wchodzą w lasy coraz bardziej, budują się, karczują, zmieniają ziemie rolne na budowalne i przystosowują dla siebie. A gadzina ma się pomieścić na coraz to bardziej okrajanej powierzchni. Dziki chcąc, nie chcąc, muszą wyjść do ludzi. I wychodzą. Na ten przykład kilkanaście dzików z małymi dzień w dzień towarzyszy mężowi w pracy. Dobrze, że oddziela ich siatka, bo mogłoby być to spotkanie o ciekawym przebiegu. Ludzie w swej niepojętej bezmyślności, nie mylić z dobrocią, rzucają im różnego rodzaju pokarmy, co gwarantuje tylko to, że dziki zostaną na miejscu i będą oczekiwać pokarmu cały czas. Dziki…, dokarmiać dziki, które z definicji są zwierzętami dzikimi. Ciekawe czasy. Ciekawe co zrobią jak im tego pokarmu zabraknie któregoś dnia. W tamtym roku prawie płakałam razem z pewną rolniczką, która nie mogła przeżyć, że dziki weszły jej w pole i w przeciągu jednej nocy pożarły wszystko co ona zasadziła i przez miesiące pilnowała, pieliła, nawoziła, by, gdy przyszedł okres zbierania plonu jej ciężkiej pracy, dziki wparowały ze swoimi pustymi żołądkami i zjadły. Wiadomo, gadzina musi jeść. Co za tym idzie? Odszkodowanie. Niszczą, bo zjeść muszą, taka ich natura, a z naturą nie wygrasz. Wychodzą z lasów, bo lasy są dla nich powoli za małe przy ich liczbie. Strach od jakiegoś czasu wejść w las, bo dzików jest dużo, a ja jednak przed tą gadziną mam respekt. To nie pluszowa zabawka przytulanka, ale dzikie zwierzę. Wychodzą na ulice miast, przyciągane koszami do śmieci i resztkami jedzenia np. Do Warszawy nie dojdą na szczęście, więc najwięksi „celebryci” nie staną z nimi twarzą w ryj, ale przynajmniej z braku dzików w stolycy, mogą pośpiewać sobie o nich, bo plotka głosi, że została spisana pieśń o dzikach.
Akcja dzik.
Opublikowano