Blaise Pascale tym stwierdzeniem pocieszał mnie nie jeden, nie dwa, ani nie trzy razy w życiu. Niezliczoną ilość razy, powtarzałam jak mantrę „jestem trzciną na wietrze”. Wiatr wiał też nie raz, nie dwa, ani nie trzy razy w moim życiu. Nagiął, wygiął, potargał, obłocił, ale jednak nie złamał. Być może to jeszcze będzie miało miejsce, bo nie wątpię, że zerwie się wiatrzycho o różnej sile i czasie trwania. Jestem jednak trzciną na wietrze…”najsłabszą na wietrze, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą”… jestem!