„Boże…podaruj mi cierpliwość, byle nie siłę, bo ich wszystkich….” – od paru dni, jak nie tygodni, mam okrutne braki w cierpliwości. Drażnią mnie święta i to zamieszanie z nimi związane, drażnią mnie prezenty kupowane..byleby coś kupić, najlepiej drogo… drażni mnie rodzina i ich planowanie, drażni mnie zbyt duże prawdopodobieństwo, iż moi będą sami w Wigilie, chociaż robię co mogę, ale rozdwoić się jeszcze nie jestem w stanie, może w przyszłym roku osiągnę ten stan. Drażnią mnie w domu, poza nim- drażnią mnie nawet sny…ale nade wszystko drażnię siebie sama ja z tym nerwem. Koło zamknięte. Perpetum mobile- sama się napędzam i nie ma nikogo kto mógłby zatrzymać tę destrukcję. Święta…jeszcze się nie zaczęły, a wyczekuję już ich końca, wtedy mam zamiar skupić się na oddychaniu. Na razie wstrzymuję dech, aby tylko przeżyć.
Cierpliwości…
Opublikowano